Pierwsza wygrana w sezonie! Klimek show.

Pierwsza wygrana w sezonie! Klimek show.

Korona w meczu drugiej kolejki pokonała Płomyk Lutoryż 5-3(3-1) i dobrze rozpoczęła sezon 2015/16. Przypominamy, że w pierwszej kolejce Dobrzechów pauzował ze względu na nieparzystą ilość zespołów.

Mecz rozpoczął się o godzinie 17;30. Trener zaskoczył gdyż na ławce usiadł Mateusz Fortuna oraz Maciej Konsur, którzy w poprzednim sezonie takich sytuacji nie doświadczali, a jeśli już to niewiele razy. Ich miejsca zajęli Piotr Kopeć i Michał Mroczka. Do zespołu po kilku sezonach przerwy powrócił Rafał Kępa, który jednak tego występu zaliczyć do udanych nie może.

Skład: Michał Mroczka - Rafał Kępa, Mateusz Wójcik, Edward Jurasz(Mariusz Kępa), Kamil Włodyka - Piotr Kopeć(Jakub Mazur), Mirosław Durek(C), Maciej Mroczka, Grzegorz Niemiec(Mateusz Fortuna) - Damian Wasilewski, Robert Klimek(Maciej Kut).

Korona zaczęła spokojnie, starając się rozgrywać piłkę. Już na początku spotkania sędzia podejmował dziwne decyzje co było tylko początkiem do tego co wydarzyło się w drugiej połowie. W 15 minucie wynik otworzył Robert Klimek, który wykończył precyzyjne dośrodkowanie Rafała Kępy. Mecz zapowiadał się fajnie dla zawodników Korony, jednak kilka minut później po dośrodkowaniu gracza z Lutoryża piłka nieszczęśliwie spadła na rękę Rafała Kępy i sędzia wskazał na wapno. Pewnie karnego na bramkę zamienił jeden z drużyny przyjezdnych. Obraz spotkania nie zmienił się. Goście po wymianie 3-4 podań w środku pola tracili piłkę poprzez skuteczne przejęcia pomocników i obrońców Korony. W 28 minucie bardzo dobre dośrodkowanie Mirosława Durka na bramkę zamienił Klimek i było 2-1. Już chwilę później Durek znowu świetnie dośrodkował w pole karne a bramkę strzelił Kamil Włodyka. Radość gospodarzy trwała krótko, gdyż sędzia oznajmił, że Kamil odpychał rywala i bramki nie uznał. Zdziwieni tą decyzją byli nawet zawodnicy Płomyka. Dosłownie 5 minut po bramce na 2-1 Klimek strzelił swoją 3 bramkę w tym meczu. Tym razem po dośrodkowaniu Kamila Włodyki. Płomyk poza jednym groźnym strzałem, dobrze obronionym przez Mroczkę, nie zagroził bramce Dobrzechowian i nic nie wskazywało na zmianę obrazu gry w drugiej połowie.

Wszystko się jednak zmieniło, po zejściu Jurasza z boiska to Lutoryż przejął inicjatywę i przez pierwsze 15 minut drugiej połowy nie opuszczał połowy Korony. Lutoryżanie jednak przez długi czas nie potrafili oddać skutecznego strzału w światło bramki co uległo zmianie w 55 minucie. Dośrodkowanie z rzutu wolnego do zawodnika ustawionego na dalszym słupku, zgranie do środka i zawodnik z Lutoryża strzela bramkę z 2 metrów. Od tego momentu mecz był bardzo nerwowy. W 65 minucie napastnik gości miał przed sobą tylko braci Mroczka. Maciej skutecznie jednak opóźnił akcję a później wydawałoby się - dobrze zablokował wrzutkę. No i tak by się stało gdyby nie to, że Kamil Włodyka został popchnięty przez rywala i zagrał piłkę ręką. Na nic dyskusje z sędzią. Rywal jednak przestrzelił rzut karny a Korona wróciła z dalekiej podróży. Gra była chaotyczna i nie trwała nigdy dłużej niż 3 minuty gdyż sędzia odgwizdywał przewinienia. Głównie na korzyść Lutoryża. O ile część tych nieprzepisowych zagrań nie podlega dyskusji to ta druga część była raczej dobrą grą aktorską i gwizdaniem sędziego "na krzyk". Mariusz Kępa był faulowany przynajmniej 2 razy ale sędzia ani myślał użyć gwizdka. W 68 minucie z boiska "wyleciał" Rafał Kępa po tym, jak otrzymał drugą żółtą kartkę. Wiadomo było, że Korona ten mecz będzie kończyć w osłabieniu. W 70 minucie Damian Wasilewski skutecznie minął rywal po czym mocnym zagraniem wypatrzył Klimka, a ten nie miał najmniejszego problemu z pokonaniem bramkarza z odległości 3 metrów. 4-2, wydawałoby się, że mecz już będzie raczej spokojny. 5 minut po bramce Klimka wchodzący ze środka pomocnik minął Mateusza Wójcika a Maciej Mroczka nieskutecznie odbierał piłkę w polu karnym faulując przy tym rywala. Rzut karny. Tym razem bezdyskusyjny. Pewna bramka i 4-3. Akcji groźnych jednak nie było a piłka co najwyżej raz zmierzała w światło bramki w przeciągu 10 minut. W 86 minucie Damian Wasilewski urwał się obrońcy i od zdobycia bramki dzielił go tylko bramkarz. Dogonił go jednak obrońca, który zrobił najgłupszą z możliwych rzeczy. Sfaulował. Rzut karny i czerwona kartka. Mecz obie drużyny kończyły w 10 a Damian Wasilewski pokonał bramkarza. Mecz zakończył się wynikiem 5-3.

Gra w pierwszej połowie zasługiwała na oklaski, jednak po przerwie wszystko obróciło się o 180 stopni. Mamy nadzieję, że cały mecz z Budziwojem będzie zagrany dobrze i przede wszystkim wygrany.

Już teraz zapraszamy na niego wszystkich chętnych kibiców i dziękujemy za liczne wsparcie w meczu wyżej opisanym!

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości